home aktualności o nas o dziedzictwie projekty partnerzy nieruchomości
     

   
  II Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej w Zamościu  
   start        program        szkolenia        galeria        media o nas        poprzednie edycje programu        kontakt    
     

OPOLE LUBELSKIE - Zespół Szkół linia

Kim jesteśmy

OPOLE LUBELSKIE - Zespół Szkół

Społeczność żydowska w naszej miejscowości

Do I połowy XVI w. gminy żydowskie istniały tylko w Lublinie i Kazimierzu (być może również w Chełmie). Migrację Żydów na Lubelszczyznę wywołały dopiero lokacje nowych miast prywatnych, do których sprowadzano ich dla rozwinięcia handlu i usług. Nowe miasta konkurowały ekonomicznie z istniejącymi, dlatego Lublin, Krasnystaw czy Urzędów zabiegały o ograniczenie napływu ludności wyznania mojżeszowego. Wskutek wysokiego przyrostu naturalnego w II połowie XVIII w. Żydzi zaczęli dominować w wielu miejscowościach (m.in. w Kraśniku, Lubartowie i Łęcznej). W początkach XX w. w 11 miastach przekroczyli 70% ogółu mieszkańców, a w Łaszczowie i Izbicy osiągnęli niemal 100%. Osadnictwo żydowskie na wsi było bardzo nieliczne; mieszkały tam zazwyczaj pojedyncze rodziny zajmujące się handlem, rzemiosłem czy wyszynkiem. W przededniu II wojny światowej na Lubelszczyźnie żyło około 300 tys. Żydów.
Będąc przez trzysta lat ośrodkiem tradycji i kultury żydowskiej, ziema lubelska - pomijając Lublin - wydała wielu cadyków, jak Mordechaj Josef Leiner z Izbicy, Chaim Izrael Morgensztern z Puław czy Motełe Rokeach z Biłgoraja. Także z Biłgoraja pochodziła rodzina najsłynniejszych żydowskich pisarzy - Izraela Joszuy i Isaaca Bashevisa Singerów.


ŻYDZI W OPOLU LUBELSKIM

Synagoga, ul. Cicha

Wzniesiona około 1880 roku z białego kamienia. Obok niej znajdował się parterowy budynek szkoły żydowskiej, również z białego kamienia. Obie budowle nie przetrwały do czasów współczesnych.

Cmentarz, ul. Józefowska

Powierzchnia 2 hektary, nieogrodzony, zdewastowany, nie ma nagrobków; część nagrobków z cmentarza prawdopodobnie zabrali okoliczni chłopi do wznoszenia budynków inwentarskich. W 1931 roku w Opolu Lubelskim mieszkało 4193 osób narodowości żydowskiej, a w 1939 4325. Istniało tu 420 żydowskich zakładów rzemieślniczych i 270 sklepów. Większość Żydów utrzymywała się z pracy w warsztatach bądź z drobnego handlu. W osadzie funkcjonowało 5 żydowskich garbarni, dwie olejarnie oraz 3 kaszarnie.

Od końca 1939 roku Niemcy zaczęli przesiedlać tu Żydów z innych miejscowości m.in. z Puław, Józefowa oraz z Wiednia, a w późniejszym czasie z Kazimierza nad Wisłą i Wąwolnicy. Getto założono w marcu 1941 roku. Obejmowało ono zachodnią część miasteczka. Teren ten od marca do czerwca ogrodzony był drutem kolczastym, a później wysokim na 2,5 metra płotem z grubych żerdzi i desek. Życiem getta kierował Judenrat. W jego skład wchodziło 18 najzamożniejszych i najbardziej wpływowych Żydów opolskich. Judenratowi podlegała służba porządkowa licząca 30 osób. W marcu i maju 1942 roku nastąpiły deportacje do Bełżca i Sobiboru. Ostatecznie getto zostało zlikwidowane 24.X.1942 roku, a jego prawie 9 tysięcy mieszkańców deportowano do Sobiboru i Poniatowej. Ogółem w getcie przebywało ponad 14 tysięcy Żydów, około 500 osób zdołało zbiec z getta i ukryć się w okolicznych lasach.


Początkowo Przewodniczącym Judenratu był Taj. Po marcu 1942r. ilość członków Judenratu zmalała do 12, uległ też częściowej zmianie jego skład. Początkowo miejscem obrad Judenratu była bożnica zlokalizowana na obecnej posesji ob. Gozdura przy ul. Cichej. Opolska synagoga była budowlą, wzniesioną około 1880 r. z białego kamienia. Obok niej znajdował się budynek szkoły żydowskiej, również z białego kamienia. Były to zatem dwa obiekty publiczne. Ale i one od momentu założenia getta spełniały funkcje obiektów mieszkalnych. W synagodze ustawiono piętrowe prycze. Ulokowano w niej Żydów przybyłych z Puław, Wiednia, Francji i Słowacji. Problemem numer jeden w getcie było wyżywienie. Przydziały żywnościowe, które początkowo były realizowane przez Kreishauptmana Branta z Puław i tak nie były wystarczające.

                        Judenrat, analogicznie jak to było w innych gettach, powołał za zgodą Niemców Żydowską Samopomoc Społeczną (Judische Soziale Selbsthilfe, dalej ŻSS). Przewodniczącym Delegatury ŻSS został 27 X 1941 r. Jakub Goldzamb, a członkami Naftali Rubinstajn i Adalbert Adler. Po kilku miesiącach skład kierownictwa ŻSS uległ zmianie i jego szefostwo spoczęło w rękach Leopolda Wulkana i Jakuba Engela.. Opolska Delegatura ŻSS, w obfitej korespondencji słanej do Głównego Komitetu ŻSS w Krakowie, apelowała o pomoc materialną i finansową. Swe prośby motywowała tym, że do opolskiego getta wciśnięta została ludność żydowska z różnych stron Europy. I rzeczywiście aż 4000 Żydów potrzebowało wsparcia, w tym Żydzi wiedeńscy. W odpowiedzi na liczne prośby Główny Komitet ŻSS w Krakowie wyasygnował dla Żydów w getcie opolskim skromną sumę 7 300 zł. Dzięki tym środkom uruchomiono na trzy miesiące w getcie dla najbardziej potrzebujących, w tym głównie dla dzieci, kalek i starców  – Kuchnię Ludową. Po wyczerpaniu środków kuchnię zlikwidowano. 

                        W 1942 r. legalne możliwości zdobycia żywności od Niemców ustały. Żydzi w getcie byli uzależnieni od możliwości kupna jej od Polaków. Kilkudziesięciu Żydów, w tym katolików, otrzymywało pomoc z zagranicy w postaci paczek. Ich odbiorcą był proboszcz opolski ks. Karol Mares i on przekazywał przesyłki właściwym adresatom. W 1942 r. Ceny żywności wzrosły w stosunku 1940 i 1941 r. kilkakrotnie. W marcu 1942 r. za 1 kg kartofli płacono 3 zł., zaś za chleb 12 zł.. W szybkim czasie wiele z bogatszych rodzin zostało pozbawionych zasobów finansowych i kosztowności. Następował proces zupełnej pauperyzacji społeczności żydowskiej.

                       Władcą Żydów w opolskim getcie był barczysty, wysoki i bardzo silny fizycznie, psychopata, (jeśli wierzyć relacjom opolan) Landkomisarz Horst Gode. W 1940 r. po przybyciu do Opola polecił on opolskim rzemieślnikom wyremontować dla swych potrzeb pałac po Lubomirskich w Niezdowie odległym o 1 km od Opola. W mieście zaś stale stacjonował w budynku syndykatu 12 osobowy pluton żandarmerii dowodzony przez leut. Rudolfa, który wespół z policją granatową kontrolował życie Żydów i Polaków na terenie gminy Opole Lubelskie. 

                       H. Gode wraz ze swymi kamratami dokonywał nader częstych inspekcji w getcie, w trakcie których od kul i uderzeń ginęło co najmniej kilkunastu Żydów. W lipcu 1941 r. Gode wraz z kompanami wpadł do żydowskiego szpitala istniejącego na terenie getta (w budynku Tuszyńskich) i wystrzelał wszystkich 30 znajdujących się tam chorych. Personel (lekarski i pielęgniarski) rekrutujący się przede wszystkim z Żydów wiedeńskich zdołał zbiec z tego miejsca. 

                       W związku z częstymi wywózkami Żydów z innych ośrodków i gett do opolskiego getta,  indeks prac Judenratu był bogaty a jego rola w skoncentrowanej tu społeczności żydowskiej ogromna. Judenratowi podlegała Służba Porządkowa (Ordnungsdienst). Liczyła ona 30 osób. Do policji byli kierowani głównie młodzi i silni mężczyźni, najczęściej synowie bądź krewni członków Judenratu. W 1942 r. komendantem policji był Kajzer. Każdy Żyd, który sprzeciwiał się wykonaniu polecenia mógł być wtrącony do aresztu, który znajdował się w piwnicach budynku stojącego na rogu ul. Stary Rynek i Kościelnej. 

Mieszkańcy opolskiego getta płci męskiej podlegali surowemu obowiązkowi pracy na rzecz Niemiec. Na mocy z 20 I 1940 mężczyźni  w przedziale wiekowym od 14 lat do 60, otrzymali karty rejestracyjne. Za każdą kartę Judenrat pobierał 20 groszy i pieniądze te wraz z odcinkami kart przekazywał za pośrednictwem burmistrza Opola Lubelskiego Fiszera, kreishauptmanowi z Puław. Karty rejestracyjne były wypełniane w obecności lekarza i członków Judenratu w języku niemieckim. Wprowadzenie kart pozwalało Niemcom na dokładną planową eksploatację żydowskiej siły roboczej, a posiadanie ich przez Żydów dawało im fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

                        Jeszcze w 1940 r. życie Żydów w Opolu Lubelskim było w miarę spokojne, aczkolwiek działały już od stycznia zakazy Odila Globocnika dowódcy SS i policji w dystrykcie lubelskim. Co prawda nie wolno było Żydom podróżować, ale przepis ten nie był w okolicy zbyt rygorystycznie przestrzegany. Dopiero od 15 II 1941 r. gubernator lubelski Zorn polecił, aby Żydów, którzy opuścili getta zabijać bez pardonu. 


                       Na polecenie Godego ekipy Żydów wyruszały codziennie do pracy. Zatrudniani byli w cukrowni administrowanej przez Hanysa, przy robotach porządkowych na terenie osady, w ogródkach szpitalnych, na stacji kolei wąskotorowej, przy pracach drogowych, m.in. Przy ul. Lubelskiej, Nowej oraz w okolicznych majątkach: Niezdowie, Janiszkowicach, Górnej Owczarni, Łaziskach; wielu też pędzono do robót w lasach pod Rozalinem. Ci, którzy szli do pracy, szczególnie do majątków, szli z radością. Wyjście bowiem z getta i trafienie do robót w ogrodzie, w polu, dawało możliwość zdobycia pożywienia dla siebie i dla swych najbliższych, nawiązanie kontaktu z Polakami, omówienie dostaw żywności do getta itp. Bez handlu z Polakami życie w getcie nie byłoby możliwe. Polacy mimo zakazu handlu żywnością dostarczali ją do getta. Płynęły wiec za płot getta worki z kartoflami, kasza i mąką. Zresztą dotarcie do wnętrza getta nie było trudne. Należało  przesunąć znaną sobie sztachetę i przez dziurę wskakiwano na teren getta. W akcji tej najczęściej uczestniczyły dzieci polskie. Żydowska Służba Porządkowa oraz policja granatowa przymykały najczęściej na te wycieczki oczy. A Niemcy przecież na co dzień do getta nie zaglądali. Bali się oni panujących w getcie chorób. Na wiosnę 1941 r. wybuchła w getcie epidemia tyfusa. Jej ofiarami było ponad 500 Żydów. Zresztą i do wiosny 1941 r., do momentu wybuchu epidemii, śmiertelność wśród Żydów była bardzo duża. Codziennie marło tu bądź ginęło 50 osób. Służba dezynfekcyjna wywoziła każdego dnia ciała na cmentarz i tam dopełniała reszty swych obowiązków. Największe jednak pokłosie śmierci przypadło na mieszkańców trzech baraków. Ci, co do nich trafiali mieli już los przesądzony: śmierć w baraku z głodu i pragnienia, gdyż zgromadzeni w nich Żydzi nie otrzymywali w zasadzie ani pożywienia ani wody. Te nieludzkie warunki wytrzymywały tylko jednostki bardzo silne. Po nocy w baraku służby dezynfekcyjne z każdego z nich wynosiły po co najmniej 10 trupów i wiozły je na cmentarz.

                        Na wiosnę 1942 r. po wtłoczenie do getta Żydów z Kazimierza, Wąwolnicy i Józefowa, Słowacji i Francji ich ilość wzrosła do 11 tyś. Osób. Kreishauptman Brandt nalegał, aby akcje likwidacji Żydów, czyli tzw. Akcję „Reinhard” przyśpieszyć. Gode wraz ze swymi kamratami bardzo gorliwie realizował te wytyczne. Ten psychopata żądał od Judenratu, by każdej niemal nocy przysyłano mu parę najładniejszych dziewcząt z getta, urządzał w pałacu w Niezdowie orgie z udziałem innych Niemców. Przywłaszczał też sobie złoto, aż wreszcie został przez swych ziomków oskarżonych o defraudację, związki z Żydówkami i osadzony w więzieniu na zamku w Lublinie. Tam go widzieli aresztowani opolanie odbywający karę na przełomie 1942/1943 r. Za te czyny został on przez swych ziomków zlikwidowany. 

                   Dnia 31 III 1942r. 1 950 Żydów opuściło opolskie getto. Zostali przewiezieni koleją wąskotorową do Nałęczowa, a stamtąd pociągiem do Bełżyc. W maju tegoż roku skierowano kolejny transport 2 000 osób do Sobiboru. Zdając sobie sprawę, że transport oznaczał śmierć, kilku Żydów oddało swe dzieci Polakom na wychowanie. Oczywiście Polacy, m.in. Koźmińscy, Kozłowscy i inni otrzymywali wynagrodzenie. Nie zawsze jednak Polacy dotrzymywali umowy. W społeczności miasteczka  po dziś dzień znana jest sprawa Rudki, pięknej córeczki Żyda, Goldwassera, który przed udaniem się do transportu przekazał dziewczynę rodzinie polskiej. Kilkoro dzieci żydowskich mimo początkowych zapewnień opiekunów zostało wydanych Niemcom i zastrzelonych.

                        Podczas majowej łapanki 1942r. ujęci zostali na Starym Rynku w getcie Henryk Gejszychter i jego wychowanek. H. Gejszychter był powszechnie znaną osobistością w Opolu. Prowadził on sklep drogeryjny, a jego żona Żenia była lekarką. Henryk Gejszycherr i jego wychowanek zażyli truciznę. Żona wraz z córkami Romą i Dorą na wiadomość o tym zbiegły z getta i znalazły schronienie u dyrektorki administracyjnej szpitala Wiesławy Myczkowskiej. Po kilku dniach ukrywania się na terenie szpitala Gejszychterowa wraz z córkami zostały przewiezione do Warszawy, gdzie przeżyły okupacyjną gehennę. Wespół z pielęgniarką Czesławą Jakubicką W. Myczkowska uratowała od zagłady technika dentystycznego – Andrzeja Rajchmana. Obydwie załatwiły mu „lewe papiery” na podróż do Warszawy. Tam A. Rajchman przechowywał sie do czasu wybuchu powstania 1 VIII 1944r., w którym wziął czynny udział i w trakcie którego bohaterską śmiercią poległ. W. Myczkowska ocaliła również życie Helenie Stesłowicz- Żydówce obecnie mieszkającej w Bazylei (Szwajcaria), na której wniosek została uhonorowana przez Instytut Pamięci Narodowej Yad Vashem w Jerozolimie medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.

                        Takich, którzy narażając życie, by ratować życie innych w gminie Opole Lubelskie było niewielu. Potwierdza to także i sam dowódca oddziału specjalnego Obwodu Lubelskiego Armii Ludowej porucznik Gustaw Alef-Bolkowiak - powszechnie tu znany jako Bolek, Żyd warszawski, który już w 1942 i 1943 r. brał udział w walce z Niemcami. Pisał on, m.in. „sam wielokrotnie bywałem w zbiorowiskach uciekinierów z getta, zwanych potocznie bazarami. Znajdowały się tam przeważnie kobiety, starcy i dzieci, gdyż zdolni do noszenia broni poszli do partyzantki ludowej [...] Pamiętam jak we wsi Niedzwiada powiat Opole Lubelskie ukrywało się za wiedza całej wsi kilka rodzin żydowskich rzemieślników z Opola”. Ukrywali też Żydów mieszkańcy wsi Kępa Gostecka,  a wśród nich rodzina obecnego doktora nauk medycznych pracującego w przychodni rejonowej w Opolu Lubelskim, Wiesława Łyjaka, także odznaczona przez Instytut Pamięci medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata ”. Rodzina Wiktora i Julianny Łyjaków ukrywała wówczas wielu Żydów uciekinierów uciekinierów z getta opolskiego, a wśród nich Brama Joska i Cudyka  oraz Adlmana z Puław. 5 Żydów ukrywało się i przeżyło okres okupacji we wsi Lubomira koło Zagłoby.

                 Przechowywali się Żydzi we wsiach Powiśla. W Kępie Soleckiej u gospodarza Wąsika przechowywał się zamożny Żyd z Opola Szmul Rychter, a jego syn był  żołnierzem  w jednym z oddziałów AK. Schwytany zdradził kryjówkę ojca.

                 Dnia 24 X 1942 r. getto w Opolu Lubelskim zostało zlikwidowane a jego mieszkańców deportowano do Sobiboru  i Poniatowej. Polska ludność Opola głucho żegnała swych współmieszkańców. Żydzi szli ulicą Lubelską i dalej przez wieś Zagrody ku Poniatowej. Według relacji strażników w obozie wybuchł pożar – paliły się żydowskie baraki, w których Żydzi przemyciwszy broń do obozu walczyli z Niemcami.

                 Druga kolumna została uformowana i przewieziona tego samego dnia do Nałęczowa. Na miejscu na Żydów czekały wagony wymoszczone wapnem. Po deportacji Żydów zmniejszyła się liczba ludności osady. Pierwszy spis ludności w 1946 roku wykazał 3 050 osób. Po likwidacji Żydów, Niemcy zezwolili na zasiedlenie terenów getta przez Polaków.

                 Ogółem w Polskim getcie przebywało ponad 14 tys. Żydów. W Górnej Owczarni gospodarz Władysław Szafran przechowywał w swoim domu od 24 X 1942 do jesieni 1944 r. rodzeństwo Jojne i Pese Nisenbaumów – dziś mieszkańców USA, udzielił też kilkudniowego schronienia Żydom Manaszom. We Franciszkowie u Franciszka i Marii Łakotów schronienie znalazło rodzeństwo Bermanów. Gehennę w gettcie przeżył S. Katylon, krawiec opolski. W położonej wśród lasów wsi Niedźwiada przeżyli wojnę, po części w oddziale Bolkowiaka, po części u chłopów m.in. dwaj młodzi Żydzi z Opola Lubelskiego Jan Śmulewicz i Marian Gelbs. Pierwszy z nich zawdzięcza życie leśniczemu z Głodna Stanisławowi Stankiewiczowi i rodzinie Nowaków z Niedźwiady.

                       Spora ilość młodych mężczyzn z getta uciekłszy zeń wstępowała do oddziałów GL, AL   AK a także batalionów chłopskich.

                        Ci z Żydów Opolskich, którzy przeżyli gehennę lat 1939- 1944 pamiętają o swym opolskim rodowodzie. Wielu z nich odwiedziło Opole Lubelskie i utrzymuje kontakty z Opolanami.

 

Co robimy w ramach projektu

- porządkowanie, poszukiwanie materiałów (zdjęcia, raporty, kopie dokumentów);
- wywiady z żyjącymi mieszkańcami, którzy pamiętają wydarzenia II wojny;
- rekonstrukcja getta żydowskiego (obecny Stary Rynek, ul. Kościelna, Garbarska);
- udokumentowanie istnienia kirkutu.
 
   
   
   


   
 
 


Polecamy
  MATERIAŁY EDUKACYJNE DLA UCZNIÓW   
  MATERIAŁY EDUKACYJNE DLA NAUCZYCIELI   
 

LOGO FUNDACJI - zachęcamy do umieszczania go w Państwa materiałach

 
  Ulotka programu "Przywróćmy Pamięć", edycja 2007-2008  
  POROZMAWIAJMY - EUROPEJSKIE DEBATY O WARTOŚCIACH  
  DZIAŁANIA PROWADZONE PRZEZ UCZESTNIKÓW W 2008 R.  
  DOBRE PRAKTYKI 2007/2008  
  Dobre Praktyki Programu "Przywróćmy Pamięć" 2015-2016  


   
  mapka  
   
zachodniopomorskie lubuskie pomorskie wielkopolskie kujawsko - pomorskie dolnośląskie warmińsko - mazurskie podlaskie mazowieckie łódzkie opolskie lubelskie śląskie świetokrzyskie małopolskie podkarpackie

   
  Podaj swój adres e-mail, aby otrzymywać informacje o programie "Przywróćmy Pamięć"  
   
   


copy