Zaopatrzeni w odpowiednie narzędzia od pana woźnego oraz z Muzeum w wózki i napoje chłodzące, a także w odpowiednich strojach ruszyliśmy na cmentarz. Naszym głównym celem było zlikwidowanie placu zabaw, który ktoś sobie tam nielegalnie urządził. Zebraliśmy śmieci, suche liście i gałęzie, ale tylko tam, gdzie się dało, bo w niektórych miejscach zarośla i wysoka trawa nie pozwoliły nam na jakieś sensowne działania. Ale za to rozebraliśmy bramkę do piłki nożnej i dzięki temu cmentarz nie wygląda już jak boisko piłkarskie. Zniwelowaliśmy także trzy pagórki usypane przez miłośników rowerowych crossów. We wnętrzu pagórków kryły się prawdziwe skarby: fragmenty muru i jeden mały kawałek macewy z inskrypcją. Oddaliśmy go do Lapidarium z myślą, że kiedyś może posłużyć do jakiejś ekspozycji na terenie cmentarza. Mieliśmy poczucie robienia czegoś właściwego i pożytecznego. Można powiedzieć, że od tego dnia realnie objęliśmy patronat nad cmentarzem. Niektórzy byli rozczarowani, że nie znaleźliśmy więcej namacalnych śladów, ale ostatecznie przyjęliśmy tłumaczenie pana Marka, który powiedział, że nie jest rzeczą możliwą przywrócić tutaj cmentarz w dawnym jego kształcie, ale na pewno jest możliwe, że naszymi działaniami PRZYWRÓCIMY PAMIĘĆ I TO NIE TYLKO O CMENTARZU.