Na początku czerwca minął dokładnie rok, jak rozpoczęły się poszukiwania Beli - dziewczyny przechowywanej w pobliskiej miejscowości. Nie było łatwo! Na oczątku błądziliśmy, ponieważnie nie udało odnaleźć się naszej bohaterki w spisach ŻIH-u. Później okazało się, że chodzi o Belę Poznańską z domu Kaufman, a nie Nauman, jak to opisywane było w naszych poprzednich relacjach. Ludzie po latach zapominają i przekręcają nazwiska. Najważniejsze jest jednak to, że udło się je przypomnieć. Kontaktowaliśmy się z różnymi instytucjami, czasami wydawało się, że już nic nie da się zrobić, bo urzędnicy czasami są nieczuli i zniechęcają do dalszych działań. Sprawa utknęła w martwym punkcie, ale cały czas nie dawała mi spokoju. Nie mieliśmy jednak nic do stracenia. Poprosiliśmy o pomoc PCK i to był strzał w dziesiątkę. Do zainteresowanej rodziny przyszła jedna, a później druga informacja. Szkoda, bo Bela zmarła 3 lata temu. Cieszy mnie jednak fakt, że żyje jej córka i chce nawiązać kontakt ze wspomnianą rodziną. Czasami wydawało mi się, że nigdy już nie uda zakończyć się tej sprawy, stało się jednak inaczej.
Ważne jest to, że po ponad sześciesięciu latach od zachowanego listu Beli, jej córka będzie miała okazję nawiązać kontakt z córką tych ludzi, u których w czasie wojny przebywała jej matka. Czy to nie piękne?
Marzena Orzeł-opiekun grupy