Udział w niej wzięli uczestnicy projektu - młodzież z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Tarnowie oraz Zespołu Szkół Ekonomiczno-Gastronomicznych w Tarnowie. (więcej na stronie http://www.msff.eu/). Wyjechaliśmy o godzinie 6:30 rano. Podróż zapowiadała się na bardzo długą. W jej trakcie obejrzeliśmy dwa filmy, "Fałszerze" Stefana Ruzowitzky'ego i "Życie jest piękne" Roberto Benigniego, poruszające tematykę Zagłady. Filmy okazały się bardzo ciekawe. Po ponad trzech godzinach jazdy dotarliśmy do zamierzonego punktu, którym było muzeum obozu.
Pracownik muzeum oprowadził nas po salach wystawowych, przedstawiając nam historię obozu w Bełżcu. Następnie przeszliśmy "trasą śmierci", prowadzącą do miejsca, w którym znajdowała się komora gazowa. Na końcu stanęliśmy przed monumentalną ścianą zapisaną setkami imion pomordowanych tutaj ludzi.
Dzisiejszy teren muzeum obozu to jeden wielki symboliczny pomnik, którego znakiem szczególnym są rozrzucone po wielkim placu kamienie żużlowe, które w słoneczne, gorące dni, nagrzewają się, dając wrażenie "żaru spalanych ciał" setek tysięcy (ok. 600 000) ofiar. Wokół placu biegnie chodnik z umieszczonymi na nim nazwami miast i miejscowości, z których pochodziły ofiary nazistów.
Jedynymi autentycznymi pozostałościami z czasów funkcjonowania obozu były podkłady kolejowe, służące hitlerowskim katom jako "ruszty" do palenia zwłok zamordowanych.
W końcu nadszedł czas na powrót do Tarnowa, jednak droga powrotna nie była nudna, ponieważ obejrzeliśmy kolejny film pt. "Pociąg życia" w reżyserii Radu Mihaileanu.
Na miejscu czekała na nas niespodzianka w postaci książki "Wspomnienia ocalone z ognia", będącej częścią realizowanego projektu, którą otrzymaliśmy od pracowników tarnowskiego muzeum.
Sylwia Kras 1TE
Sonderkommando Belzec der Waffen-SS, Belzec
Sonderkommando Belzec der Waffen-SS, Belzec - pod taką nazwą funkcjonował od marca do grudnia 1942 roku hitlerowski obóz zagłady, położony na obrzeżach wsi Bełżec, nieopodal linii kolejowej Lublin-Lwów.
Obóz w Bełżcu nadal pozostaje słabo poznanym obozem, gdyż nie zachowały się archiwalia i dokumentacja obozowa. Znanych jest wiele relacji świadków, jednak tylko nieliczne są cytowane w literaturze. W tym miejscu powstał obóz dla likwidacji Żydów skupionych w gettach Polski południowo-wschodniej. Cały obóz zbudowany został na planie prostokąta o wymiarach około 275 m x 263 m. Otoczony był kilkoma rzędami drutów kolczastych. Jeszcze do tego od strony torów kolejowych były one zasłonięte drzewami. Znajdowały się tam 3 wieże wartownicze, wystawione na rogach i jedna pośrodku. Niestety ucieczka z takiego obozu była niemożliwa, ponieważ według nazistowskiego planu Żydzi mieli przeżyć tam zaledwie kilka godzin, nieliczni zaś maksymalnie do trzech miesięcy, pracując w komandach obsługujących obozową machinę śmierci, by potem podzielić los ofiar.
Idąc długim i wąskim, wrzynającym się w zbocze korytarzem, mając po bokach piętrzące się coraz wyżej nagie, surowe ściany, pośród gęstniejącego mroku, odnosi się wrażenie zapadania w nicość niepamięci, w którą hitlerowcy chcieli wepchnąć naród żydowski. Poczuliśmy "oddech" historii w miejscu, w którym dokonała się Zagłada około 600 000 istnień ludzkich. Nisza Ohel sprawia przytłaczające wrażenie. Setki imion wypisanych na czarnej ścianie uświadamiają ogrom tej nazistowskiej zbrodni. Podobnie nazwy miejscowości, miejsca pochodzenia ofiar, wypisane w językach jidysz i polskim na biegnących wokół placu obozu betonowych schodach.
Paulina Pyrczak 1TE