Pan Profesor jako siedmioletnie żydowskie dziecko został wywieziony do pruszkowskiego, a następnie warszawskiego getta.można powiedzieć,że był mimo wszystko dzieckiem szczęścia. Jemu i mamie udało się zbiec, a właściwie wyjechać samochodem, za sprawą okupu , na aryjską stronę.Najtrudniej było jednak później, kiedy w ciągłym strachu , rozłączony z rodziną musiał okrywać się zarówno przed Niemcami, jak i szmalcownikami.Dzięki pomocy Pani Ireny Sendlerowej był przewożony w różne miejsca. Rozdzielony z rodziną znalazł się nawet w ochronce prowadzonej przez siostry zakonne w Turkowie.
Nasze spotkanie zaczęło się gawędą na temat dzieciństwa spędzonego w Pruszkowie. Dom dziadka na Żbikowie, w którym wychował się Pan Profesor,jest oddalony od naszej szkoły o dwa piesze kwadranse .
Trudno było zacząć rozmowę o czasach zagłady.Dla nas są to sytuacje niewyobrażalne.
Dlatego jesteśmy bardzo wdzięczni Panu Profesorowi za czas nam poświęcony.
Dziś jest on bardzo pogodnym człowiekiem, który docenia piękno i wierzy w młodzież. To bardzo ważne,że ktoś nam zaufał i podzielił się z nami swoimi doświadczeniami.Chociaż są one okrutne, pozwoliły nam docenić to, co mamy dziś.Nauczyły nas pokory dla historii i zrozumienia dla ludzi,dla których los był tak niesprawiedliwy.
Emilka Pawlica kl IIf