Fragment pracy napisanej przez uczniów Liceum w Radomyślu Wielkim - Michała Wolanina i Michała Pawełczaka.
Rozdział drugi: Losy ludności żydowskiej w okresie I wojny światowej, dwudziestolecia międzywojennego.
Wydarzenia wojenne, jakie rozpoczęły się w całej Europie w 1914 roku dotarły również do Radomyśla Wielkiego. Miasto znalazło się pod okupacją rosyjską do 11 maja 1915 roku. Po ustąpieniu Rosjan ich miejsce zajęli Austriacy, którzy rozpoczęli wprowadzanie nowego porządku, zawieszając bądź likwidując wszystkie dotychczasowe swobody autonomiczne.
Zakończenie wojny i odzyskanie niepodległości w 1918 roku pozwoliło mieszkańcom Radomyśla Wielkiego spojrzeć w przyszłość bardziej optymistycznie. Niestety, sam optymizm nie mógł wystarczyć do zrekompensowania strat poniesionych w czasie zaborów oraz wojny. Bardzo widoczna w tym okresie stała się zaściankowość miasteczka i dość istotne braki w rozwoju kulturalno-narodowym. Wzrost agitacji lewicowych i apele okolicznych radykałów, nawołujących do wystąpień klasowych, stały się punktem wyjścia do rozruchów społecznych, których główny impet skierowany został przeciwko Żydom, którzy byli właścicielami większości sklepów i wykorzystując trudną sytuację zaopatrzeniową chowali towary, dążąc do ustanowienia na nie cen spekulacyjnych. Napady na sklepy żydowskie dokonywane głownie przez okolicznych chłopów, miały miejsce w listopadzie i grudniu 1918 roku. Powstrzymało je utworzenie w mieście posterunku żandarmerii działającej w imieniu Polskiej Komisji Likwidacyjnej. Nie udało się jednak powstrzymać przygotowanych na 1 maja 1919 roku wystąpień o podłożu ekonomicznym.
Narastająca fala niechęci w stosunku do ludności żydowskiej, jak też niepewny jej status narodowościowy, stały się powodem masowej emigracji. Zjawisko to nasiliło się szczególnie w obliczu trwającej na wschodzie wojny polsko-sowieckiej, w której chcąc uniknąć udziału młodzi Żydzi masowo emigrowali, nie tylko z Radomyśla, do USA, Niemiec lub na Węgry. Unikanie służby wojskowej w obronie ojczyzny za szczytny ideał nie poczytywali sobie nie tylko Żydzi, ale również i chrześcijanie. Obrona ojczyzny była zrozumiała tylko dla nielicznych. Żydzi, zagrożeni wizją pogromów, czujący się pomimo wielowiekowego zasiedzenia obco wśród Polaków, nie chcieli poświęcać życia dla kraju, który ich wprawdzie przygarnął, ale też często dawał odczuć, że są obywatelami drugiej kategorii. Stąd też liczba radomyskich Żydów uchylających się od służby wojskowej była dwukrotnie większa niż chrześcijan. Według listy Dziennika Podawczego Posterunku Policji w Radomyślu Wielkim z 30 IV 1920 odmawiających służby wojskowej Żydów było 30, zaś chrześcijan – 17. Taki stan liczbowy wynikał nie tylko z uwarunkowań kulturowych czy obyczajowych. Duży wpływ miała w tym przypadku liczebna przewaga Żydów, którzy w Radomyślu Wielkim stanowili w tym czasie większość. W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości trudno jest odtworzyć w miarę dokładny stan ludnościowy miasteczka. Duży wpływ na to miały ciągłe przemieszczania i migracje ludności okolicznych wiosek, którzy często – w wyniku zniszczeń wojennych – nie posiadają już niczego, próbowali szukać szczęścia w większych skupiskach ludzkich. Przykładowo, w 1920 roku liczba ludności Radomyśla Wielkiego wynosiła 4.190, z czego 1.673 było Polaków, a 2.517 Żydów. W roku następnym liczba ludności spadła już do 3.450 osób. Według spisu powszechnego z 1931 roku Radomyśl Wieli liczył już tylko 2.400 osób, z czego około 1.300 stanowiła ludność pochodzenia żydowskiego. Natomiast tuż przed wybuchem II wojny światowej miasteczko liczyło około 3 tysiące osób. Dokładnych danych, według raportu Zarządu Miejskiego z 1945 roku, nie udało się ustalić ze względu na zaginięcie w czasie działań wojennych ksiąg ewidencyjnych. W latach 30-tych XX wieku znacznie spadła liczba osób pochodzenia żydowskiego. Powodem tego były zaostrzone przepisy polskiego prawa przemysłowego, które uniemożliwiały osobom nie władającym językiem polskim uzyskiwanie zezwoleń na działalność przemysłową, usługową i handlową. Nastąpił wówczas znaczny exodus ludności żydowskiej z Radomyśla do krajów niemieckich, Wolnego Miasta Gdańska, a także USA i Francji.
Administracja odradzającego się państwa musiała zatroszczyć się nie tylko o jego polityczny byt, ale również o zapewnienie odpowiednich warunków bytowania dla osób pokrzywdzonych w czasie działań wojennych. Szczególnej troski wymagały wdowy, sieroty i inwalidzi wojenni. Ubogich Żydów miała wspierać powstała w 1918 roku fundacja im. Salomona Weissera, który to w testamencie przekazał na powołany przez siebie fundusz 9 książeczek oszczędnościowych na kwotę 620 koron.
Zróżnicowanie narodowościowe w znaczny sposób wpłynęło też na strukturę zawodową mieszkańców. Chociaż nie można jednoznacznie stwierdzić, że konkretne zajęcia zarezerwowane były dla poszczególnych grup narodowościowych, to dość widoczni byli Żydzi zajmujący się handlem i drobną wytwórczością, oraz chrześcijanie zatrudnieni głównie w administracji i rolnictwie. Praktycznie cały handel artykułami spożywczymi i przemysłowymi skupiony był w rękach żydowskich. Główne punkty sprzedaży mieściły się w rynku, którego imponująca wielkość nie uległa zmianie od czasów założenia miasteczka. Powierzchnia rynku wyłożona była kostką brukową, a wokół utworzono dość szerokie, bo liczące po osiem płyt szerokości – chodniki. W rynku od strony wschodniej, tuż przed tzw. Tyłami żydowskimi, stało 10 budek przeznaczonych do handlu straganowego. Wszystkie były zajęte przez handlarzy i często jednocześnie wytwórców żydowskich, którzy oferowali w nich artykuły galanteryjnie i bieliznę. Tylko jedna z tych budek – pierwsza od strony ulicy Piłsudzkiego, wynajęta była przez Ignacego Wysockiego i sprzedawano w niej wyroby wędliniarskie oraz bułki własnego wypieku. Najwięcej w Radomyślu było sklepów o asortymencie mieszanym. Handlowano w nich wszystkim, począwszy od drobnych artykułów przemysłowych aż po wszelkie produkty spożywcze typu: cukier, mąka, nabiał, słodycze. Spośród sklepów z produktami spożywczymi do bardziej znaczących należały punkty sprzedaży: ryb – A. Einhorn i A. Feit; cukry – R. Gross; soli – Eliasz Wind wraz z Klejnem. A. Einhorn prowadził też produkcie wody sodowej, w której to produkcji miał konkurenta w osobie Mojżesza Kriesera. Jedynym konkurentem ze strony chrześcijańskiej dla żydowskiego drobnego handlu była tzw. „składnica”, prowadzona przez Eugeniusza Gruszczyńskiego. Sklep ten, prowadzący sprzedaż artykułów spożywczych i drobnych przemysłowych, mieścił się w budynku Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Własnością Izraelitów były też cztery piekarnie, jakie funkcjonowały w Radomyślu Wielkim w okresie międzywojennym. Każda z nich wypiekała co najmniej trzy gatunki chleba i 6-8 gatunków pieczywa drobnego. Zaopatrywały w pieczywo nie tylko mieszkańców Radomyśla Wielkiego, ale również sklepy spożywcze okolicznych wsi. Do najlepszych, cieszących się ogólnym poważanie i szacunkiem tak ze względu na jakość wyrobów, jak też na osobę właściciela należała piekarnia Józefa Handa. Było to przedsiębiorstwo rodzinne, prowadzone przez rodziców i czworo rodzeństwa (Józef Hand miał trzech synów i córkę), których pracowitość i uczciwość stawiana była za wzór do naśladowania. Piekarnia ta mieściła się na „tyłach” żydowskich w połowie ulicy biegnącej od ulicy Targowej do poczty. Na „tyłach” usytuowana też była piekarnia Feuiersteinów. Trzeci, Jakuba Tromperta, znajdowała się przy północnej ścianie rynku i znana była z do dziś wspominanych gotowanych obarzanków. Czwarta, najmniej licząca się w branży piekarnia, należała do J. Klejna. Innym, bardzo liczącym się i szanowanym, szczególnie wśród ludności żydowskiej, fachem było czapnictwo i kapelusznictwo. Ponieważ Radomyśl słynął z wielkiej pobożności Izraelitów, towary te były tu niezbędne – każdy szanujący się Żyd nosił kapelusz bądź jarmułkę. U radomyskich kapeluszników zaopatrywali się ponoć Żydzi z całej Galicji.
Na rogu ulicy Targowej był szynk, nieco dalej sklep z naftą, a w głębi ulicy znajdowała się łaźnia żydowska, tzw. mykwa, w której Izraelici dokonywali rytualnego obmycia przed szabatem. Właścicielem jej był Gimpel Klein. Do dokonania obrzędu obmycia nawoływał w każdy piątek Mer Kutz. Dodatkowo zwoływał wszystkich Żydów do synagogi na cotygodniowy szabat. Kutz przez niektórych uważany był za świętego, który jako jeden z nielicznych przyszedł z nieba w postaci ludzkiej, by pokazać jak godnie żyć. Żydzi wierzą, że przez nich, szczególnie po ich ludzkiej śmierci, można wyprosić dla siebie wiele dobrego. Stąd ich groby otaczane są wyjątkową czcią. Kutz, oprócz bardzo prawego charakteru, nie posiadał praktycznie nic więcej. Żył z tego, co ofiarowywali mu inni. Łaźnia żydowska nie posiadała żadnej mechanizacji. Pompa napędzana była ręcznie, rozpalano też pod kamieniami sauny, w której wyposażeniu były gałązki dębu, świerku i jodły służące do biczowania ciała. Łaźnia mogła pomieścić 100 osób i korzystała z niej również ludność chrześcijańska.
Ludność żydowska tak jak chrześcijańska posiadała swoje związki i organizacje wyznaniowe. Dominującym odłamem judaizmu radomyskich Żydów był chasydyzm. Ruch ten stale i zdecydowanie wpływał na rozwój i kształt miejscowej Gminy Żydowskiej. Duże zasługi w tym względzie miała rabinacka rodzina Engelów. Cadyk Szmuel Engel pełnił funkcje miejskiego rabina do roku 1917. pod koniec wojny opuścił miasto, a jego miejsce zajął jego syn Chaim Engel, który urząd ten piastował do 1939 roku. Chaim Engel większość czasu poświęcał na zgłębianie pisma, nauczanie młodzieży i badanie koszerności produktów. Najważniejszym miejscem w mieście była dla Żydów wspomniana już synagoga. Przełożonym synagogi, odpowiedzialnym równocześnie za organizację instytucji dobroczynnych był Leizor Koch. Bardzo ważna rolę w życiu Gminy Żydowskiej odgrywały bractwa religijne. Sprawowały funkcje służebne wobec społeczności, a działalność w nich nie wiązała się z wynagrodzeniem. Najważniejsze bractwa to Hewra Kaddisz, Bikur Holim, Talmud Tora.
Ze względu na wspomnianą już różnorodność narodowościową i kulturową ludności Radomyśla Wielkiego, życie religijne i społeczne ujęte było w dość wyraziste, dwutorowe formy. Pomimo tak dużych różnic nie było większych zderzeń jedynie słusznych argumentów. Poza nielicznymi, kwalifikującymi się jako skrajne chuligańskie, wybrykami, istniała pełna tolerancja i uznanie odmienności innych. Spokój i zaczynająca się zarysowywać lepsze widoki na przyszłość brutalnie i bezwzględnie przerwały tragiczne wydarzenia II wojny światowej.
Ze względu na wspomnianą już różnorodność narodowościową i kulturową ludności Radomyśla Wielkiego, życie religijne i społeczne ujęte było w dość wyraziste, dwutorowe formy. Pomimo tak dużych różnic nie było większych zderzeń jedynie słusznych argumentów. Poza nielicznymi, kwalifikującymi się jako skrajne chuligańskie, wybrykami, istniała pełna tolerancja i uznanie odmienności innych. Spokój i zaczynająca się zarysowywać lepsze widoki na przyszłość brutalnie i bezwzględnie przerwały tragiczne wydarzenia II wojny światowej.
Aby przeczytać całość tekstu, kliknij
tutaj
» powrót